








Jako małe dziewczynki, jeżdżąc do różnych, polskich kurortów nadmorskich, zastanawiałyśmy się co jest za linią horyzontu, po drugiej stronie morza. Na geografii powiedzieli nam, że Skandynawia. Wciąż żywa dziecięca ciekawość zmotywowała nas, by wybrać się w tamtejsze strony. W celu zobaczenia krainy Pippi i rodzimego miasta przedsiębiorstwa IKEA- obecnie największego na świecie sprzedawcy mebli.

W tym roku już biegłyśmy 200km, rowerem jechałyśmy 300km, do dyscyplin sportowych z triathlonu brakowało tylko pływania. Z pomocą przyszła nam grupa Stenaline, która organizuje rejsy turystyczne promami. Po zakomunikowaniu o naszym planie wyjazdu, zaintrygowałyśmy damską płeć rodziny i z dwuosobowego wyjazdu zrobiła się rodzinna wyprawa.
Jak dotrzeć do Szwecji?
Na stronie internetowej STENALINE zapoznałyśmy się z ich ofertą turystyczną i podjęłyśmy decyzję, dokąd i na jak długo zabieramy towarzyszki. Naszym celem stała się Karlskrona, którą miałyśmy podbić w jeden dzień. Pakiet „Szwecja w jeden dzień” jest idealną opcją dla dużych grup, którym ciężko o urlop w tym samym terminie oraz osób lubiących intensywnie spędzać czas.
Wyjazd z Gdyni miałyśmy o 21, jednak na odprawę pasażerską musiałyśmy stawić się, z dowodem/paszportem, 60 minut wcześniej (wdg nas nie trzeba się specjalnie spinać z czasem). Na pokładzie zdumione byłyśmy uprzejmością pracowników. Bez większych problemów wskazywali pasażerom drogę do ich kabin sypialnianych. Rejs trwał 10,5h. Nie zalecamy kłaść się od razu do łóżek. Bardzo przyjemne uczucie wyjść na balkony i obserwować, jak Gdynia powoli znika z linii horyzontu.
Wspólnie zadecydowałyśmy, że nie będziemy opisywały dokładnie co zwiedzałyśmy. Przy odprawie zabrałyśmy pierwszy lepszy informator z wypunktowanymi miejscami na mapie i to on był naszym przewodnikiem. Dokonując rezerwacji miałyśmy do wyboru wycieczkę z oprowadzaczem, jednak jak to u nas… preferujemy niezależność i zwiedzałyśmy na własną rękę, a żeby uniknąć tłumów rozpoczęłyśmy „od końca” i szłyśmy pod prąd, co też nie powinno Was dziwić.

Nie do opisania jest uczucie wolności, jakie odczuwasz, jedząc śniadanie przy akwenie wodnym i podziwiając przystojnych Szwedów przy iście idealnej pogodzie. Nawet nie masz ochoty rozmawiać, tylko siedzisz i nie myślisz o niczym. Czasem dobrze tak żyć.







Wschód słońca na promie
Tak w ogóle, to na ten rejs warto wybrać się dla samych widoków w jego trakcie. Wstawanie przed wschodem słońca może nie jest najprzyjemniejszą czynnością na świecie, ale jeśli masz po co wstać (po zdjęciach chyba sam stwierdzisz, że warto)- nie powinno sprawić Ci to problemu.
Zobaczyłyśmy wszystkie najpopularniejsze miejsca w Karlskronie, dlatego, jeśli jesteście głodni informacji na ich temat, to z chęcią Was nakarmimy. Zostawiamy Was z utworem Roda Stewarta „I’m sailing”, bo właśnie tak żegnało się z nami Stenaline przy każdym dobiciu do portu.
ahoj!
Świetnie się czyta! Czekam na wiecej 🙂
Dziękujemy. Śledź na bieżąco, więcej niebawem:)