Nie taki straszny pierwszy rok medycyny
Pierwszy rok medycyny przyszedł trudniej, niż sobie poszedł. O tym, jak przygotowywałam się do podwyższenia wyników z matur, w trakcie mojego gap year pisałam już tutaj.
Aktualnie jestem po pierwszym roku medycyny, z egzaminami zdanymi w pierwszych terminach. Jak oceniam te 10 miesięcy teraz już z perspektywy czasu… Oceniam je, jako najlepsze w moim życiu. Mimo pandemii koronawirusa, mimo ciągłych kolokwiów i egzaminów, mimo często nieprzespanych nocy i trudnych poranków- już tęsknie!

Na medycynie nie ma życia... poza nauką
Czy tak naprawdę jest? Nie odczułam tego absolutnie. Jedni powiedzą, bo za mało się starała, bo wolała wychodzić ze znajomymi, bo nie robiła czegoś za wszelką cenę. Ja uważam, że znalazłam złoty środek, clu, które od samego początku pilnowałam.
Dzięki równowadze między relaksem i nauką działałam możliwie najefektywniej, a w natłoku tak ogromnej ilości materiału produktywność jest niesamowicie ważna. Zdałam wszystkie egzaminy bez żadnej poprawki, z zadowalającymi wynikami… i anatomią na 5, a był to mój cel!

Jak zamierzam wykorzystać wakacje?
Część moich znajomych pragnie wyczekanego i zasłużonego odpoczynku, snu i leżenia. Ja potrzebuję treningów, pracy i zaległych spotkań. Na samą myśl o praktykach (po pierwszym roku są to praktyki pielęgniarskie), które zaczynam w poniedziałek mam gęsią skórkę. Nie będą one ‘tradycyjne’, będę musiała jeszcze bardziej uważać na ochronę własną i pacjenta, tak bardzo jestem ciekawa, jak będzie na oddziale. Zdecydowałam się na chirurgię z ortopedią, tak też mi polecano. Zakładam, że w trakcie praktyk po raz kolejny udowodnię sobie, że jestem w odpowiednim miejscu w swoim życiu.
