Gap year moim okiem
Postanowiłam przygotować wpis na temat gap year i poprawy matury z biologii i chemii. Wiem, że ja sama szukałam w internecie wskazówek od czego zacząć i jak efektywnie przygotować się do powtórkowego egzaminu maturalnego. Zapytałam też znajomych, jak oni przeżyli swój rok przerwy i z chęcią podzielili się swoimi przemyśleniami.
- Do matury przygotowywałam się od grudnia, gdyż wtedy przeprowadziłam się z Warszawy z powrotem do domu rodzinnego.
- Biologia: teorii uczyłam się z podręczników Nowej Ery, a zadania robiłam z Biomedici (polecam ze względu na rozmiar A4 książek oraz bardzo ciekawe zadania), z Witowskiego (nie przerobiłam wszystkich części w 100%, ponieważ zadania się powtarzały), z książki Zadania i arkusze maturalne Nowej Ery. Dodatkowo dostawałam na korepetycjach stosy kserówek z zadaniami. Chemia: teorii uczyłam się z podręczników Nowej Ery, a zadania robiłam z Witowskiego (całość), Operonu (całość), Tutora (całość), Pac (całość), wybiórcze zadania rozwiązałam z Pazdro, Kosztołowicza i Medyka.
- Większość dnia poświęcałam na naukę, z racji tego, że zaczęłam się przygotowywać od grudnia, a plan narzucony przez korepetytorki teoretycznie powinien rozpocząć się od września, więc miałam sporo do nadrobienia.
- Początkowo z biologii uczyłam się teorii (około 2/3 rozdziałów na tydzień) i rozwiązywałam zadania z poszczególnych działów. Po przerobieniu wszystkich podręczników (pierwsza połowa marca) rozpoczęłam rozwiązywanie matur (zrobiłam ich ok 50?!). Z chemii głównie rozwiązywałam zadania i teorię raczej doczytywałam w wolnej chwili. Rozwiązywanie matur zaczęłam w momencie rozpoczęcia przygotowań do matury, czyli w grudniu.
- Jeśli chodzi o czas wolny w trakcie gap year miałam go niewiele, ale to przez to, że postawiłam wszystko na jedną kartę i nie chciałam go mieć. Mimo napiętego grafiku pracowałam dwa razy w tygodniu, wyjechałam na „Postaw suty w lutym”, spotykałam się ze znajomymi, odwiedziłam stolicę oraz biegałam/pływałam/ćwiczyłam 5 razy w tygodniu.

Gap year okiem moich znajomych
- Zaczęłam „przygotowywać się” od września, a tak na poważnie, że odrzuciłam inne zajęcia i się na tym skupiłam- od stycznia. I te 4 intensywne miesiące w zupełności mi wystarczyły
- Uczyłam się prawdopodobnie ze wszystkich zbiorów i podręczników, jakie były dostępne z chemii i biologii, poważnie!
ale ostatecznie i tak najbardziej poleciłabym robienie matur.
- Tak, jak wcześniej pisałam- do stycznia, kiedy miałam luz ok 2h dziennie, czasami wcale. A od stycznia już całe dnie z przerwami, czyli może jakieś 5 do 8 godzin.
- Głównie plan nauki narzucali mi korepetytorzy, więc to miałam z głowy, ale to co mogę poradzić to miesiąc przed matura: biologia powtórka całej teorii, a chemia analiza matur
- Czasu wolnego było dość dużo, tym bardziej że nie pracowałam nigdzie w tym czasie. Czasu na siłownie miałam więcej, niż kiedykolwiek
jednak, jeśli ktoś decyduje się na gap year musi wiedzieć, że są to wyrzeczenia na rzecz jakiegoś celu, wiec nie był to mój najbardziej imprezowy rok w życiu

- Zaczęłam się przygotowywać w listopadzie.
- Korzystałam głównie ze starych matur + chemia Pazdro, zadania z biologhelp i wszystkie matury jakie tylko wpadły mi w ręce.
- Z czasem mojej nauki to różnie bywało, ale mniej więcej do 6 godzin dziennie.
- Nie miałam jakiegoś planu konkretnego. Raczej korki po 2h dwa razy w tygodniu z chemii, a biologii sama się uczyłam. Bardziej zależało mi na poprawie chemii, więc przy niej więcej siedziałam. Ogółem moja nauka głównie opierała się na rozwiązywaniu matur i zadań maturalnych.
- Czasu wolnego w trakcie gap year miałam sporo. Chodziłam do pracy (do Diversa na 9h) 2-3 razy w tygodniu. Miałam kasę na wyjazd do Dortmundu na mecz BVB (mojej ukochanej drużyny, co było spełnieniem marzeń) i na skok ze spadochronem (moje drugie największe marzenie). Byłam 4 razy na nartach, jeździłam do kina, na łyżwy, na siłownie. Ogółem nie próżnowałam, tylko robiłam jakieś fajne rzeczy, na które nie miałam wcześniej czasu.

- Równocześnie z początkiem roku szkolnego rozpoczęłam swoje przygotowania do matury.
- Podczas nauki korzystałam z podręczników, których używałam już w szkole (Nowa Era), a także zbiorów (Pazdro, Tutor i Witowski). Nie przerobiłam ich w całości, ponieważ najwięcej czasu poświęciłam na arkusze przygotowane przez oke, cke, pazdro oraz wszystkie wydawnictwa.
- Starałam się uczyć minimum 6/7 godzin dziennie, ale zazwyczaj wychodziło więcej. Oczywiście nie obyłoby się bez dni wolnych od nauki, które robiłam sobie co jakiś czas, aby „odciążyć umysł”.
- Moja nauka polegała na powtórzeniu teorii z poszczególnych działów, a następnie wykorzystywaniu jej, w jak największej ilości zadań z danego tematu.
- Wolnego czasu w „dniach pracujących” również miałam sporo. Od samego rana mogłam się uczyć, dzięki czemu miałam wolne wieczory. Uczyłam się głównie w tygodniu, a weekendy postanowiłam zrobić sobie wolniejsze, np. Aby mieć możliwość gdzieś wyjechać, czy z kimś się spotkać. #PlanZrealizowany

- Przygotowania do poprawy matury zacząłem tak właściwie we wrześniu, ale nie zrobiłem wtedy zbyt wiele. Porządniej zacząłem przygotowywać się od października.
- Korzystałem tylko z książek Nowej Ery z podstawy programowej liceum, ale z chemii używałem, także zbiorów zadań Witowskiego i Pac.
- Starałem się uczyć codziennie po około 5 godzin, ale nie zawsze to wychodziło. Często były dni, w których nie zrobiłem nic, ale zdarzały się też dni, w których uczyłem się 7 godzin (tych było zdecydowanie mniej). Dopiero przed samą maturą (połowa kwietnia, maj) starałem się uczyć cały dzień.
- Nie miałem planu nauki, uczyłem się wszystkiego od nowa i nie miałem narzuconej ilości rzeczy które muszę zrobić na przykład w dany tydzień.
- Miałem bardzo dużo czasu wolnego, wiec często chodziłem na siłownie, grałem w koszykówkę, wychodziłem ze znajomymi oraz jeździłem do innych miast.

Jeśli macie jakieś pytania odnośnie przygotowań do poprawy matury służę pomocą. Podałam Wam instagramy wszystkich 'gapjerowiczów', więc od wyboru do koloru. Życzę powodzenia i przesyłam dużo energii.
Just do it!
też robiłam gap year, ale już po licencjacie … 🙂 żeby trochę popodróżować i popracować 🙂
Świetnie, niby gap year, a jednak dalej się rozwijałaś! Osobiście nie lubimy wegetować, dla nas kluczowe jest by łączyć przyjemne z pożytecznym. Chyba masz podobnie <3